Logo Uczelnia Badawcza
Logo Arqus
Logo Unii Europejskiej
tafla wody

Uniwersyteccy naukowcy o skażeniu Odry

Od kilku dni media alarmują o skażeniu Odry, piszą o śniętych rybach, martwych bobrach, ptakach i negatywnym wpływie na cały ekosystem rzeczny. Skala zjawiska świadczy o katastrofie ekologicznej, z której skutkami trzeba będzie się mierzyć przez wiele lat. Co doprowadziło do zatrucia wody i gdzie do niego doszło – tego jeszcze nie wiadomo. O zatrutą Odrę spytaliśmy uniwersyteckich naukowców: biologa, ichtiologa, chemika i geografa. Zgodnie mówią oni o ogromnej skali zjawiska i wskazują, że w przypadku tego zatrucia niewiele można zdziałać, by zminimalizować straty. Warto natomiast zadbać o bardziej skrupulatne przestrzeganie przepisów i kontrole, które mogą pomóc zapobiegać takim sytuacjom w przyszłości. Naukowcy zwracają też uwagę na szerszy kontekst – zmiany klimatyczne, całkowite uregulowanie koryt rzek – w ramach którego należy podjąć działania.

Komentarz biologa

– Jakie są konsekwencje skażenia Odry dla całego ekosystemu?

Dr Robert Maślak, biolog, Zakład Biologii Ewolucyjnej i Ochrony Kręgowców: – Ogromne. Prawdopodobnie mamy do czynienia z największą katastrofą ekologiczną na Odrze w historii tej rzeki. Niestety wciąż nie znamy przyczyny ani źródła tych zanieczyszczeń. W mediach pojawiają się przypuszczenia, ale to wciąż jedynie domysły. Charakter substancji, która dostała się do wody, ma kluczowe znaczenie dla oceny konsekwencji. W tej chwili możemy mówić o kilkunastu tysiącach wyłowionych martwych ryb, a to oznacza, że zginęły miliony. Większości drobnych ryb nie zauważymy, wiele z nich jest w toni wodnej i na dnie, gdzie są niewidoczne. Mamy też sygnały o martwych mewach, czaplach i bobrach.

– Co, jeśli potwierdzą się doniesienia z Niemiec na temat rtęci?

– To byłaby bardzo zła wiadomość. Rtęć kumuluje się w organizmach i powoli uszkadza układ nerwowy i kolejne narządy. Cały ekosystem zamiera na bardzo długo. Rzeki w niektórych krajach Azji od dziesiątek lat są martwe wskutek działania rtęci. To ogromne zagrożenia dla ekosystemu i dla ludzi. W latach 50. ubiegłego wieku w wyniku zrzutu rtęci zmarło blisko 2 tysiące osób, a 10 tysięcy ciężko zachorowało.

– Czy w tym momencie można zminimalizować skutki skażenia?

– Mamy bardzo ograniczone możliwości. Poza zrzutem wody ze zbiorników retencyjnych, w celu rozrzedzenia stężenia trucizny, niewiele można zrobić. Te działania powinny być podjęte w pierwszych dniach katastrofy. Szybkość odkrycia źródła zanieczyszczenia ma kluczowe znaczenie dla zapobieżenia negatywnym skutkom, w tym przerwania wycieku. Można domniemywać, że ze względu na skalę zatrucia rzeki, trucizna mogła spływać do Odry przez kilka dni.

– Co można zrobić, żeby ta sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości?

– Wprowadzić jasne procedury, uprościć ścieżki decyzyjne, dofinansować i wyposażyć inspektoraty ochrony środowiska w odpowiednie kompetencje i przestać tolerować nielegalne, małe zrzuty, które stale mają miejsce przy cichym przyzwoleniu agend odpowiedzialnych za stan środowiska. Potrzebny jest stały monitoring Odry, nie tylko interwencyjny.


Komentarz ichtiologa

– Czy wiadomo, ile ryb – ile gatunków i jaka liczba ryb – ucierpiała w wyniku skażenia?

Dr hab. Jan Kotusz, prof. UWr, biolog, ichtiolog, Muzeum Przyrodnicze: – Na odcinku, na którym doszło do skażenia, stale żyje 25-26 gatunków ryb. Niektóre z nich, jak np. karasie mają większą tolerancję na deficyty tlenowe niż inne gatunki, ale raczej nie ma gatunków odpornych na toksyny, które pojawiły się aktualnie w Odrze. Zapewne lokalnie ucierpiały wszystkie gatunki. Jeśli chodzi o bezwzględne liczebności to nie umiemy tego precyzyjnie ocenić – nie mamy dokładnych danych o liczebności poszczególnych gatunków, ale z pewnością mowa tu o dziesiątkach tysięcy osobników dorosłych i setkach tysięcy narybku.

– Czy jest szansa na to, że choć niewielka liczba ryb ocalała?

– Możemy się tego tylko domyślać… Mogły pozostać jakieś enklawy, gdzie na skutek odpowiednich prądów wodnych trująca substancja nie dotarła i akurat w tych miejscach jakieś ryby mogły przetrwać. Tak, to będą pionierskie osobniki, od których będą się odradzać przetrzebione populacje.

– Jakie są konsekwencje zatrucia ryb w dłuższej perspektywie czasowej?

– Populacje zostały lokalnie zdziesiątkowane. Zginęły zarówno roczniki najstarsze – niektóre osobniki miały po kilkanaście lat, jak i tegoroczny narybek. Takie straty będą odbudowywane w Odrze przez co najmniej kilka lat. Trzeba brać pod uwagę, że zginęły nie tylko ryby, ale i bezkręgowce, które stanowią ich pokarm. W pierwszej kolejności będą musiały więc zregenerować się siedliska ryb wraz z ich bazą pokarmową, następnie ryby tych dwudziestu kilku gatunków muszą ponownie skolonizować ten teren, zbudować tu stabilne, rozradzające się samodzielnie populacje i wzajemne relacje między sobą.

– Jakie są szanse na ponowne zarybienie?

– O naturalnych procesach wspomniałem powyżej – one są najważniejsze, bo dotyczą całego zespołu gatunkowego ryb Odry. Musimy liczyć na imigracje ryb z obszarów niezatrutych, kiedy dzisiaj zdegradowane siedliska wrócą do stanu sprzed katastrofy. Możemy wspomóc ten proces poprzez zarybienia sztuczne – takie jak prowadzą związki wędkarskie, ale to dotyczy zaledwie kilku gatunków – tych, które są poławiane przez wędkarzy i dla których jest opracowana technika sztucznego rozrodu w ośrodkach zarybieniowych.

– Jaki jest wpływ skażenia na cały ekosystem?

– Skażenie zostało zauważone na podstawie obserwacji śniętych ryb. Zasadniczo my, ludzie, mamy słabą percepcję tego, co dzieje się w ekosystemach wodnych – one nie są dla nas tak dobrze widoczne jak lądowe. Niestety śnięte ryby to objaw gwałtownych przemian ekosystemowych. Zatrucie dotyka wszystkie żywe organizmy włączając rośliny, bezkręgowce, ryby, czy zwierzęta wodno-lądowe jak płazy, ptaki wodne, czy wodno-błotne i liczne ssaki. Dzikie zwierzęta lądowe piją wodę z rzeki, zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy mamy suszę i niewiele stałych zbiorników wodnych poza rzekami. Odra jest dla naszego regionu najważniejszym centrum bioróżnorodności, stanowiącym krwiobieg resztek naturalnej przyrody jaka pozostała naszej okolicy. Zatrucie właśnie tej rzeki jest szczególnie dotkliwe dla przyrody naszego regionu.

– Czy obecnie można zrobić cokolwiek, by przeciwdziałać zatruciu większej liczby ryb?

– Katastrofa już się wydarzyła i niewiele możemy w tej chwili zrobić. Pozostaje odłów śniętych ryb, aby ich psujące się ciała nie stanowiły źródła kolejnego zanieczyszczenia.

– W Pana ocenie – jakie działania powinny zostać podjęte w przyszłości, by uniknąć takich sytuacji?

– Możemy przeciwdziałać takiej sytuacji w przyszłości i to bardzo skutecznie. Rozwiązania są doskonale znane. Oczywiście nie można doprowadzać do skażenia – to sprawy egzekucji przepisów prawa po stronie administracji rządowej i lokalnej. Ważniejszą jednak rzeczą jest poprawa zdolności samooczyszczania Odry. Rzeka ma takie zdolności, i to wielkoskalowe, musi jednak być przynajmniej fragmentami naturalna. Możemy odsunąć wały od koryta (tam, gdzie jest na to miejsce) i pozwolić rzece tworzyć tam meandry, boczne rękawy, starorzecza i mokradła. Takie ekosystemy znakomicie wychwytują zanieczyszczenia i włączają je w obieg przyrodniczy. Takie działania, nazywane renaturyzacją rzeki, mają jednak swoją cenę. Aktualnie Odra w skażonym odcinku jest silnie uregulowana. Płynie w korycie sztucznie pogłębionym, a jej naturalne meandry zostały odcięte. Wszystko po to, aby poprawić jej funkcje żeglugowe. Jej zdolność samooczyszczania została w ten sposób znacznie ograniczona. Funkcja żeglugowa nie musi być w naturalnej czy zbliżonej do naturalnej rzece całkowicie porzucona, ale z pewnością nie może być priorytetem w jej wykorzystaniu. Rzeka skanalizowana, podporządkowana transportowi towarów na wielkich barkach, ma minimalne zdolności samooczyszczania.


Komentarz chemika

– Czy wiadomo, jaki rodzaj substancji może doprowadzić do skażenia na taką skalę?

Dr Maciej Modzel, chemik, Zakład Chemii Organicznej: – Lista substancji mogących skazić wodę jest bardzo szeroka. Mogą to być rozmaite toksyny, detergenty, metale ciężkie, ale też substancje żrące czy utleniające. Trudno mi powiedzieć, jakie dokładnie substancje mogły wywołać taki konkretnie wpływ na ryby w Odrze.

– Na liście podejrzanych substancji, które mogły doprowadzić do zatrucia, pojawił się mezytelen. Czy to dobry trop? Co to za środek?

– Mezytylen jest węglowodorem aromatycznym, pochodną benzenu. Jest stosowany jako rozpuszczalnik, tak w laboratoriach jak i w przemyśle. Ma też kilka innych zastosowań – choćby jako dodatek podwyższający liczbę oktanową benzyny.

Czy to dobry trop? Jest jednym z „głównych podejrzanych”, ale choć został najprawdopodobniej wykryty w próbkach pobranych 28 lipca, to według znanych mi doniesień w późniejszych próbkach już go nie było. To sugeruje, że może nie być odpowiedzialnym za wymieranie ryb.

Jeśli potwierdzą się doniesienia o wysokim natlenieniu wody, znacznie przewyższającym średnią dla tych wód w tym okresie, to można podejrzewać, że głównym winowajcą był jakiś związek, który w wyniku reakcji chemicznych uwalnia tlen. Tego typu związki często również są szkodliwe dla organizmów wodnych. Może się jednak okazać, że te dwa czynniki zadziałały synergistycznie, albo że jest jeszcze jakiś trzeci, o którym na razie nic nie wiemy. Konieczne są dalsze badania – tak związane z określeniem, jakie dokładnie toksyczne związki znajdują się w rzece (zadanie dla naukowców), jak i mające na celu ustalenie, skąd się tam wzięły (pomóc mogą naukowcy, ale to głównie zadanie dla prokuratury).

Warto też pamiętać, że „dawka czyni truciznę” (Paracelsus) – z powodu suszy stan wody w wielu rzekach jest dość niski. Oznacza to, że wprowadzenie do rzeki tej samej ilości toksycznego związku daje wyższe stężenie, niż to, które pojawiłoby się, gdyby wody było w rzece więcej. To z kolei bezpośrednio przekłada się na skutki biologiczne wprowadzenia tego związku.

– Według medialnych doniesień niemieckie laboratoria stwierdziły wysoki poziom rtęci w Odrze. Jaki jest wpływ rtęci na organizmy żywe?

– Rtęć jest jednym z metali ciężkich, szkodliwym dla organizmów żywych. Uszkadza przede wszystkim nerki, układ nerwowy i błony śluzowe – czyli na przykład układ pokarmowy. W tym momencie nie wiemy (a przynajmniej ja nie widziałem oficjalnych informacji), w jakiej postaci znaleziono rtęć w Odrze – czy była to rtęć metaliczna (bardzo słabo rozpuszczalna w wodzie), czy też jej związki. Spośród tych ostatnich najbardziej niebezpieczne są związki metaloorganiczne, takie jak dimetylortęć.

Niestety, rtęć i jej związki są słabo wydalane z organizmów – mają tendencję do bioakumulacji. Najbardziej znanym przykładem jest choroba z Minamaty. W latach 50. XX wieku, zakład przemysłowy w Japonii wylewał do zatoki Minamata ścieki zawierające niewielkie ilości metylortęci. Związek ten był wchłaniany przez organizmy zamieszkujące zatokę i kumulował się w nich, podróżując w górę łańcucha pokarmowego. Stężenie metylortęci u zamieszkujących zatokę drapieżników, skorupiaków i mięczaków było kilka tysięcy razy wyższe niż to w wodzie. Jako że stanowiły one źródło pożywienia dla lokalnej ludności, doszło do zatrucia wielu ludzi i zgonu przeszło 1700 osób.

Nie należy panikować, zwłaszcza, że nie wiemy dokładnie, ani w jakiej postaci czy ilości, ani od jak dawna występuje rtęć w Odrze. Natomiast na pewno do wyjaśnienia sytuacji należy zrezygnować z jedzenia organizmów zamieszkujących tę rzekę, jak również z picia (w tym – pojenia zwierząt!) nieuzdatnionej wody. Jeśli potwierdzi się informacja o rtęci, to prawdopodobnie zrezygnować z jedzenia ryb z Odry będzie trzeba na dużo dłużej.

– Czy można teraz zminimalizować skutki skażenia?

– Jeśli chodzi o ochronę organizmów żyjących w rzece w dolnym jej biegu – nie wiem, czy mamy realną możliwość ich ochrony. Nic mi nie wiadomo o żadnym racjonalnym sposobie pozwalającym na usunięcie mezytylenu z rzeki, choć to pytanie dobrze byłoby zadać komuś zajmującemu się zawodowo oczyszczaniem ścieków. Intuicja podpowiada mi jednak, że w tej skali objętości wody, i w tej skali czasowej, rzecz jest niewykonalna.

Jeśli mowa o minimalizacji skutków dla człowieka – powstrzymanie się od kąpieli, sportów wodnych czy picia nieuzdatnionej wody do momentu wyjaśnienia sytuacji jest moim zdaniem najrozsądniejszym rozwiązaniem.

– Co zrobić, by w przyszłości zminimalizować ryzyko powtórzenia takiej sytuacji?

– Przede wszystkim – trzeba ustalić, co było przyczyną bieżącej sytuacji. To pozwoli wprowadzać jakiekolwiek sensowne plany naprawcze. Być może konieczna będzie lepsza kontrola – bądź też uszczelnienie przepisów – dotycząca wylewania nieczystości do rzeki.

Osobną kwestią jest podniesienie stanu wody, co z kolei oznacza walkę z suszą i szeroko pojętymi zmianami klimatycznymi, ale znów – to zagadnienie jest poza zakresem moich kompetencji.


Komentarz geografa

– Czy wiadomo, gdzie mogło dojść do skażenia Odry?

Dr Łukasz Stachnik, geograf, Instytut Geografii i Rozwoju Regionalnego: – Niestety na podstawie informacji przekazanych przez Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska we Wrocławiu, Opolu, Zielonej Górze czy Szczecinie, a także przez Koła Wędkarskie, nie można jednoznacznie określić, skąd pochodzi zanieczyszczenie. Na tak wczesnym etapie niewiele jest danych dostępnych publicznie, które ułatwiłyby zweryfikowanie pochodzenia zanieczyszczeń. Wiadomo natomiast, że zanieczyszczenie Odry przez pochodne węglowodorów aromatycznych i cyklicznych (wliczając mezytylen, który jest rozpuszczalnikiem organicznym o działaniu toksycznym) było zmierzone z 80% prawdopodobieństwem 28 lipca w trzech punktach powyżej Wrocławia (Odra w Jazie Lipki, niedaleko m. Łany oraz w Oławie). Oprócz tego strona niemiecka stwierdziła wysokie stężenia rtęci w środkowym biegu Odry. Na podstawie rozprzestrzenienia śniętych ryb można stwierdzić, że zanieczyszczenie może pochodzić z województwa dolnośląskiego. Innym z sugerowanych miejsc jest także ujście Kanału Gliwickiego w pobliżu Kędzierzyna-Koźla.

– Czy można przewidywać, na jakim odcinku Odra będzie zatruta?

– Według informacji dostarczonych przez WIOŚ we Wrocławiu 5 sierpnia, stężenie mezytylenu w miejscach, gdzie notowane były wysokie stężenia tej substancji w pobliżu Wrocławia, uległo obniżeniu i nie stanowi zagrożenia. Podobnie brak jest notowanego stężenia mezytylenem w dolnej części biegu Odry (województwo lubuskie i zachodniopomorskie). Jednak dalej są obserwowane skutki tego zanieczyszczenia – masowe śnięcie ryb, a także śmierć ssaków (m.in. bobry) i ptaków wodnych. Masa śniętych ryb przemieszcza się w dół biegu Odry (dotarła do Kostrzynia nad Odrą), co może powodować szereg negatywnych konsekwencji dla środowiska słodkowodnego w wyniku rozkładu materii organicznej. Proces ten może być intensyfikowany przez wysoką zawartość tlenu, która była obserwowana w czasie trwania śnięcia ryb.

– Czy można zrobić cokolwiek, by zmniejszyć skalę szkód?

–  Obecnie jest trudno określić działania, które by zmniejszyły skalę szkód, skoro nie wiemy, jaka substancja wywołała masowe śnięcia ryb oraz skąd pochodzi zanieczyszczenie, a także w jaki sposób przemieszcza się w środowisku wodnym. Oprócz możliwego zanieczyszczenia mezytylenem, wysokie stężenia rtęci było także notowane w środkowym biegu Odry przez Ministerstwo Środowiska Brandenburgii w Niemczech. Obecnie kluczowe jest rozpoznanie rodzaju i źródła zanieczyszczeń oraz wybranie odpowiednich sposobów walki z zanieczyszczeniem. Natomiast doraźnie konieczne jest oczyszczenie wody z martwych zwierząt.

– Jaki jest wpływ skażenia na cały ekosystem?

– Konsekwencje tego zanieczyszczenia dla środowiska są duże, ponieważ oprócz masowego śnięcia ryb prowadzi to także do zagrożenia w innych elementach ekosystemu wodnego. Ryby pełnią ważną rolę w utrzymaniu równowagi ekologicznej oraz jakości wody, a ich brak może spowodować pogorszenie się tych warunków. Kolejną kwestią jest możliwość akumulowania się zanieczyszczeń w wyższych częściach łańcucha pokarmowego poprzez żerowanie na zanieczyszczonych rybach przez ryby drapieżne i ptaki mięsożerne.

Zanieczyszczenie środowiska wpływa także na zwierzęta żyjące w ekosystemach brzegowych do których należą m.in. bobry. Skutki zanieczyszczeń opisane powyżej są widoczne w ekosystemie, ale ważniejszą konsekwencją jest zanieczyszczenie osadów dennych rzeki, co może być szczególne ważne w przypadku zanieczyszczeń, które są cięższe od wody (np. rtęć i mezytylen). Z kolei akumulacja zanieczyszczeń w osadach dennych może wpływać na długoterminowe skutki związane z ich stopniowym uwalnianiem do wód płynących, a także zwiększać ryzyko zanieczyszczenia wód płynących, a także zwiększać ryzyko zanieczyszczenia wód podziemnych.

– Co można zrobić, by w przyszłości uchronić się przed takimi sytuacjami – a przynajmniej w takiej skali?

– Przykład tej katastrofy wskazuje na brak współpracy pomiędzy różnymi organizacjami odpowiedzialnymi za monitoring i ochronę środowiska wodnego. Pomimo informacji o masowym śnięciu ryb, działania mające na celu określenie źródła zanieczyszczeń oraz skali skażenia, a także sugerowane działania zapobiegawcze, zostały podjęte z kikunastodniowym opóźnieniem. W przyszłości szczególnie ważne jest prowadzenie ciągłego monitoringu jakości wody oraz bliższa współpraca pomiędzy poszczególnymi jednostkami zajmującymi się środowiskiem wodnym. Za przykład szybkich działań może posłużyć strona niemiecka, która w ciągu doby, wskazała na zanieczyszczenie wód Odry rtęcią.

Projekt „Zintegrowany Program Rozwoju Uniwersytetu Wrocławskiego 2018-2022” współfinansowany ze środków Unii Europejskiej z Europejskiego Funduszu Społecznego

logo Fundusze Europejskie
flaga Rzeczypospolitej Polski
logo Unii Europejskiej - europejski fundusz społeczny
NEWSLETTER
E-mail
Polityka cookies i prywatności

Strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celu niezbędnym do prawidłowego działania serwisu, dostosowania strony do indywidualnych preferencji użytkownika oraz statystyk. Wyłączenie zapisywania plików cookies jest możliwe w ustawieniach każdej przeglądarki internetowej, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje. Jeżeli nie wyrażasz zgody na zapisywanie informacji w plikach cookies należy opuścić stronę.

Przechodzę do polityki prywatności
Return